Maja byla nieprzytomna, ktos zadzwonil na pogotowie i
zabrali ja do szpitala. A tego gnoja zabrala policja.
Na szczescie do sklepu przyjechalem samochodem wiec
pojechalem szybko do szpitala.
-Panie
doktorze, jak sie czuje Maja?-zapytalem dokrota kroty wyszedl z pokoju Majki
-Wyniki
badan wskazuja na to ze nie ma zadnych obrazen, ale Pani Maja zostanie dzis na
obserwacji.
-Dobrze,
dziekuje, czy moge wejsc do niej do pokoju?
-Tak,
tylko prosze poczekac chwile, pielegniarka musi jedynie pobrac krew od
pacjetki.
-Dobrze,
dziekuje jeszcze raz
-Do
wiedzenia-rzekl doctor po czym usiadlem na krzesle.
-Hej
Misiek, co tu robisz?-gdy podnioslem glowe zobaczylem Ole
-Maja…
-Co sie
jej stalo?
-Nic, to
znaczy, Sebastian. Pobil ja, ale nic jej nie grozi.
-Cale szczescie, ale jak to sie stalo?-zapytala po czym
usiadla kolo mnie. Opowiedzielm cala historie po czym pielegniarka wyszla z
pokoju Maji.
-Majka, kochanie jak sie czujesz?-zapytalem wbiegajac do
jej pokoju
-Bywalo lepiej
-Boli?
-Troche, Ola co tu robisz?
-Wlasnie skonczylam rehabilitacje i spotkalam na
korytarzu Miska.
-Aha
Pogadalismy jeszcze przez chwile po czym zostawilismy
Majke zeby odpoczela.
Perspektywa Oli….
Rehabilitacja zeszla dosc szybko, doktor mi powiedzial ze
moge zaczac juz chodzic na treningi, tak mi tego brakowalo. Za kilka dni mamy
mecz. Ale watpie ze bede mogla grac, choc mam taka nadzieje.
Sebastian
niestety znowu wròcil, musimy miec na oku Maje. Wiadomo co moze jeszcze jej
zrobic…nie chce nawet o tym myslec.
-Hej
Bartus-wsiadlam do samochodu
-Hej
kochanie, jak rehabilitacja?
-Dobrze,
moge juz zaczac chodzic na treningi
-To super! Cos sie stalo?
-No
wlasciwie to tak…Sebastian,byly Majki, wròcil
tu do swojego mieszkania I przed sklepem pobil ja. Lezy teraz w
szpitalu.
-Cos powaznego?
-Nie, ale boje sie o nia. Jak on cos jej zrobi…-nie moglam
kontunuowac bo rozplakalam sie
-Ciii, nie placz-przytulil mnie-pomozemy jej wszyscy,
obiecuje, nic jej nie bedzie, ufasz mi?
-Tak-uspokoilam sie po czym pocalowalam Bartka-Dziekuje,
ze jestes-dodalam
-Bede, zawsze-usmiechna sie-to… gdzie jedziemy?
-Yyy…do domu?
-Nie ma mowy, zabieram cie, na lody, co ty na to?
-Hmm…dobry pomysl
Spedzilam mile popoludnie z Bartkiem, ciekawe jak sie
czuje Maja…
Odwiedze ja jutro rano i przyniose kilka ubran zeby mogla
sie przebrac.
-9 dni do wyjazdu Bartka. Mam nadzieje ze szybko
przyjada, ale oczywiscie z medalem na szyi.
Bede
bardzo za nim tesknic…
Perspektywa
Maji….
Boje
sie, ze znowy spotkam sie z Sebastianem…
Na szczescie
Michal byl w tym samym sklepie, jak nie
to by sie skonczylo inaczej…nie chce o tym myslec. Strasznie boli mnie
glowa, ale doctor powiedzial ze to normalne, po uderzeniu.
W nocy nie moglam zmruzyc oka, a kiedy zasypialam snil mi
sie Sebastian.
Jutro wypisuja mnie ze szpitala, moze propozycja o
wyjezdzie z Michalem do Japonii nie jest taka zla, i tak kilka treningow bede
musiala oposcic….kiedy wròce do domu porozmawiam z Michalem…
***
No i mamy rozdzial nr. 10 :)
Mam nadzieje ze spodoba sie, chociaz mi sie wgl nie podoba. Nie wiem...czegos mi brakuje w nim. Pisalam go chyba z 10 razy. No nic, postaram sie zeby nastepny byl lepszy. Milego czytania! :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz